piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział 4

- Jess, Jessica obudź się już 7:30 - ktoś uporczywie stukał mnie w ramię - Jessica wstawaj, bo wyleje na ciebie wodę - cisza - dobra sama tego chciałaś - znowu cisza i plusk. Co do chuja?! Jestem cała mokra. No pojebało tego kogoś! Zerwałam się szybko i zobaczyłam moją mamę przede mną. Ach no tak.- Noo w końcu, budzę Cię już od 10 minut i nic. 
- Nie musiałaś wylewać na mnie wody - mruknęłam niezadowolona i wyszłam z łóżka - możesz już iść, wstałam a teraz chcę się ubrać.
Mama westchnęła cicho, na szczęście nic już nie powiedziała i wyszła z pokoju. Udałam się do łazienki i wykonałam poranną toaletę, wychodząc podeszłam do szafy i wybrałam ciuchy na dzisiaj. Nie chciało mi się już przechodzić do łazienki żeby tylko się ubrać więc zrobiłam to w pokoju. Podeszłam do lustra, rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone, zrobiłam lekki makijaż i założyłam okulary. Do torebki schowałam książki, telefon, słuchawki i zeszłam do kuchni, wzięłam jabłko do torebki i wyszłam do szkoły. Niedaleko mnie miałam przystanek autobusowy, pobiegłam w tamtą stronę z nadzieją że autobus jeszcze nie jechał. Cóż moje kochane szczęście. Spóźniłam się 10 minut. Do szkoły mam 15 minut, jest 7:50 a za 5 minut zaczynam lekcje. Cholera. I tak się spóźnię, założyłam słuchawki i włączyłam moją ulubioną piosenkę Becky G - Shower. Ruszyłam szybko w stronę szkoły, może akurat Pan Faith się spóźni.

Weszłam do szkoły 10 minut później, zdziwiło mnie trochę że na korytarzu był niezły tłok. Odnalazłam wśród tych wszystkich ludzi moich przyjaciół, od razu do nich podeszłam. 
- Hej wam - przytuliłam ich na powitanie - co się dzieje? - spytałam pokazując na tłum.
- Nie wiem właśnie. Nie pozwolili iść nam do klas co oczywiście mi się podoba bo dzisiaj Faith zaplanował 'niespodziewaną' klasówkę z historii. - odpowiedział mi Matt. Nie zdążyłam odpowiedzieć bo ujrzałam Emily która mi macha. Uśmiechnęłam się szeroko i odmachałam. Malia i Matt posłali mi wymowne spojrzenia a ja tylko się uśmiechnęłam.
- Heej Jess - przytuliła mnie mocno
- Hej Em - uśmiechnęłam się - Nie wiesz może co się dzieje?
- Cóż.. ugh usłyszałam jak nauczycielki rozmawiają, że przyjechał jakiś znany na światową skalę zespół. Podobno jeden z nich chodził tutaj do szkoły. Chcą przekazać jakieś datki na szkołę. 
- Hmm ciekawe jaki - powiedziałam i popatrzyłam się po twarzach przyjaciół. - Zaraz się pewnie dowiemy - pokazałam za dyrektora szkoły który właśnie wychodził na schody żeby wszyscy go widzieli. 
- Proszę o ciszę!! - wydarł się i momentalnie wszyscy umilkli. - O dziękuje - zaśmiał się - Przepraszam za to zamieszanie, zaraz się wszystkiego dowiecie. Przejdźcie wszyscy na salę gimnastyczną i kogoś wam przedstawię - uśmiechnął się promiennie 
- Ughh nie mógł tak odrazu? - zirytowana wyrzuciłam ręce w powietrze a osoby które były obok mnie zaśmiały się. Poczekaliśmy aż wszyscy pójdą i dopiero wtedy ruszyliśmy do sali. Stanęłam przy drzwiach. Po mojej lewej stronie stała Em, a po prawej Malia i Matt. 
- Skoro już wszyscy tu jesteście, chcę wam przedstawić pewien niezwykle utalentowany zespół, jeden z nich jest absolwentem tej szkoły. Powitajcie ich gorącymi brawami - powiedział donośnie dyrektor. Kiedy na środek sali weszło pięciu chłopaków, wszystkie dziewczyny zaczęły piszczeć i wiwatować. O MÓJ BOŻE TO NIEMOŻLIWE. Uśmiechnęłam się szeroko na widok przede mną, mój kuzyn nienawidził tej szkoły a teraz stoi tam na środku, jest ostatnią osobą którą bym się tu spodziewała.



środa, 20 sierpnia 2014

Rozdział 3

- Jeesica! - usłyszałam krzyki mojej matki z dołu. Wzięłam telefon z półki sprawdzić która godzina - 8 rano. Boże czego ona ode mnie chce tak wcześnie. Niechętnie wstałam z łóżka i zeszłam do salonu. Stanęłam w progu i obserwowałam zdenerwowaną matkę która czegoś szukała.- Co jest? - spytałam. Matka gwałtownie odwróciła się w moją stronę.
- Nie widziałaś może takiej grubej, czarnej teczki? Miałam ją tutaj na stoliku i nie mam pojęcia gdzie ona jest.
- Poczekaj, chyba ją widziałam. - Odwróciłam się na pięcie i poszłam na górę, skierowałam się w stronę pokoju mamy. Otworzyłam drzwi i podeszłam do komody. No tak, moja mama jak zwykle zakręcona, teczka leżała na komodzie. Wzięłam ją do ręki i zeszłam do salonu.
- Proszę - podałam jej teczkę - była u ciebie w pokoju.
- och, dziękuje. 
- Spoko. - weszłam do kuchni i nalałam sobie wody. Mama weszła za mną.
- O której wczoraj wróciłaś? - Odwróciłam się w jej kierunku, popijając wodę. 
- O 3. Jest tu też Malia i Matt. 
- Ok. Zrób im jakieś śniadanie, na pewno będą głodni. - wstała z krzesła. W drzwiach odwróciła się jeszcze w moją stronę. - Jessica, przepraszam za wczoraj. Nie powinnam była się na Ciebie złościć. Wiem, że Ci ciężko w końcu byliście razem dwa lata i nie powinnam Ci nawet mówić że masz go przepraszać. Jay to dupek, pamiętaj. Jesteś dla mnie najważniejsza i twoje szczęście stawiam na 1 miejscu. - Zatkało mnie, dosłownie. Stałam i nie wiedziałam co powiedzieć. W końcu ruszyłam się, poszłam w stronę mamy i mocno ją przytuliłam. 
- Dziękuje. - odsunęłam się kawałek i zobaczyła w oczach mamy łzy. - Mamo, nie płacz proszę Cię - uśmiechnęła się i przytuliła mnie jeszcze mocniej.
- Przepraszam córeczko, za wszystko.
- Ja też przepraszam. Wiem, że czasami jestem wkurzająca. - zaśmiałyśmy się.
- Kocham cię córciu, pamiętaj. - ucałowała mnie w czoło. 
- Ja ciebie też - uśmiechnęłam się.
- Dobrze ja już idę, mam załatwienia na mieście. Powinnam być wieczorem. Paa. - zawołała i zamknęła drzwi. Co to do cholery było? Tego się nie spodziewałam. Jednak cieszę się, że sobie wszystko wyjaśniłyśmy i teraz będzie tylko dobrze.

***

Robię właśnie śniadanie dla śpiochów. Nawet nie chcę wiedzieć jakiego będą mieć kaca. Skończyłam smażyć naleśniki. Posmarowałam je nutellą i ułożyłam na trzech talerzach dla siebie i przyjaciół, nalałam soku do szklanek i wzięłam jeszcze tabletki. Weszłam powoli na schody uważając aby przypadkiem nie wywalić jedzenia a z moim szczęściem było to możliwe. Otworzyłam drzwi do mojego pokoju i powoli weszłam do niego. Położyłam tace z jedzeniem na półce. Nie musiałam ich długo budzić, kiedy tylko powiedziałam słowo 'naleśniki' i 'tabletki' od razu się przebudzili na co się zaśmiałam. Podałam im tace i sama weszłam pod ciepłą kołdrę. 
- Jak się spało? - popatrzyłam na nich.
- Doobrze, muszę tu częściej nocować. Nie dość że masz baaardzo wygodne łóżko to jeszcze robisz przepyszne naleśniki! - ekscytował się Matt. Wybuchnęłam śmiechem. - no co?
- Nic, nic. Zapraszam - wyszczerzyłam się. Przez chwilę jedliśmy w ciszy, ale przypomniałam sobie o porannej rozmowie. - Nie uwierzycie co się dzisiaj stało! - odłożyłam talerz na półkę i usiadłam po turecku patrząc na przyjaciół.
- Co takiego? - spytała Malia. 
- Rozmawiałam z mamą i przeprosiła mnie, powiedziała że Jay to dupek i że jestem dla niej najważniejsza. Nigdy mi czegoś takiego nie powiedziała, dlatego jestem tak zdziwiona. W dodatku prawie się tam rozpłakała. Ja nie wiem co się z nią stało - uśmiechnęłam się lekko. - Ale ciesze się że w końcu się przeprosiłyśmy i pierwszy raz nie kłócimy się.
- To wspaniale - wykrzyknęła Malia - Tak się cieszę! - przytuliła mnie mocno. 

Przyjaciele byli u mnie jeszcze 2 godziny, rozmawialiśmy o nadchodzących wakacjach, postanowiliśmy, że wyjedziemy na tydzień do Nowego Jorku. Bardzo się cieszę, bo nigdy nie miałam okazji odwiedzić tego miasta. Byłaby to świetna odskocznia od wiecznie zimnego i ponurego Londynu. 
Posiedziałam jeszcze chwilę w łóżku i postanowiłam w końcu z niego wstać. Nie mam zamiaru przesiedzieć całego dnia w domu, zwłaszcza że dzisiaj była piękna pogoda! Podeszłam do szafy i wybrałam z niej ciuchy. Weszłam z nimi do łazienki i przebrałam się. Umyłam zęby i twarz, zrobiłam lekki makijaż a włosy zostawiłam rozpuszczone. Popsikałam się jeszcze moimi ulubionymi perfumami od Christiny Aguilery. W pokoju założyłam okulary, ubrałam kremowe baletki, do kieszonki wsadziłam mojego iPhone i pieniądze. Zeszłam na dół, zgarnęłam klucze z lady i wyszłam z domu. Zamknęłam drzwi i skierowałam się w stronę pobliskiego parku. 



Szłam powoli obserwując ludzi którzy śpieszą się do pracy, dzieci biegające wokół drzew i starszych ludzi trzymających się za ręce. Uśmiechnęłam się na ten widok, było to strasznie słodkie. 
- Jess! - ktoś złapał mnie za ramię, odwróciłam się gwałtownie, tak się zamyśliłam że nawet nie usłyszałam jak Em mnie woła. 
- Hej Emily! - przytuliłam ją mocno.
- Wołam Cię już od 5 minut, myślałam że mnie unikasz 
- Przepraszam, zamyśliłam się i nie słyszałam jak mnie wołałaś - uśmiechnęłam się lekko.
- Tak sobie myślałam że może poszłybyśmy się przejść? Jeśli nie masz już jakiś planów na dzisiaj.
- Nie, nie mam żadnych planów. 
- To świetnie. - uśmiechnęła się. 

Nie miałyśmy konkretnego miejsca do którego pójdziemy. Chodziłyśmy po całym Londynie, cały czas rozmawiałyśmy, tematy do rozmów nigdy się nam nie kończyły. Weszłyśmy do Starbucksa, zamówiłyśmy sobie kawę i ruszyłyśmy w dalszą drogę. 
- Em! Tam jest foto budka, chodź - pociągnęłam ją w tamtą stronę. Emily przez całą drogę się śmiała, zresztą tak samo jak ja. Weszłyśmy do środka i robiłyśmy głupie miny. Kiedy skończyłyśmy, wyszłyśmy i odebrałyśmy nasze zdjęcia. Zrobiłyśmy dwie odbitki tak że każda z nas miała pamiątkę.



***

Do domu wróciłam o 20,  przez cały ten czas byłam z Emily. Świetnie się bawiłam i na pewno kiedyś to jeszcze powtórzymy. 
Otworzyłam drzwi do domu i weszłam do środka. Ściągnęłam baletki i poszłam do kuchni, tam siedziała mama i czytała gazetę. 
- Hej - powiedziałam i nalałam sobie soku do szklanki. 
- Hej - uśmiechnęła się. - gdzie byłaś?
- Byłam na mieście z Emily. - odłożyłam szklankę do zlewu i usiadłam przy stole.
- Emily Fields? - od razu na mnie popatrzyła.
- Tak. - uśmiechnęłam się na samo wspomnienie dzisiejszego dnia.
- Umm, ok. 
- Co jest?
- Nic, nic. Tylko po prostu słyszałam że ona jest lesbijką - popatrzyła na mnie podejrzliwie - Ale ty chyba..
Nie pozwoliłam jej dokończyć.
- Nie, mamo, nie jestem. Em jest moją koleżanką i chyba mogę się z nią od czasu do czasu spotkać.
- Tak, tak. Ale martwię się o Ciebie 
- Nie masz się o co martwić. - Wstałam od stołu. -Idę do siebie. Jestem strasznie zmęczona a jutro jeszcze muszę wcześniej wstać. Dobranoc, mamo. - Poszłam do swojego pokoju. ściągnęłam z siebie ciuchy i poszłam pod prysznic. Umyłam się szybko, ubrałam czystą bieliznę i czarny top, włosy związałam na czubku głowy. Położyłam się do łóżka, zgasiłam lampkę i od razu zasnęłam.

piątek, 15 sierpnia 2014

Rozdział 2

Obudziło mnie lekkie szturchanie w ramię, gwałtownie otworzyłam oczy i odetchnęłam z ulgą kiedy zobaczyłam moich przyjaciół.
- Co wy tu robicie? - spytałam podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Przyszliśmy zobaczyć jak się czujesz - odezwał się Matt i przytulił mnie razem z Malią, co od razu odwzajemniłam - Jay to dupek, nie przejmuj się nim. Nigdy za nim nie przepadałem - powiedział mi do ucha a ja się zaśmiałam. 
- No! I tak lepiej - powiedziała Malia. Kocham ich, zawsze kiedy jestem smutna potrafią mnie rozśmieszyć swoimi głupimi tekstami. 
- Tak w ogóle to która godzina? - spytałam nagle. Matt wyciągnął telefon w celu sprawdzenia godziny.
- 14.20, a co?
- Nieźle sobie pospałam - zaśmiałam się na co mi zawtórowali 
- Dobra, wiecie co, nie mam zamiaru tak tu siedzieć i smucić 
się - tu Malia spojrzała na mnie - dlatego IDZIEMY NA IMPREZĘ!! - dokończyła krzycząc. Uwielbiałam ją za to, ta dziewczyna nie potrafiła usiedzieć 5 minut spokojnie, ale to dobrze przynajmniej nie miałam czasu nawet pomyśleć o nim (tak, chodzi o Jay tego cholernego dupka).
- Z chęcią! - powiedzieliśmy równo z Mattem na co wybuchnęliśmy śmiechem.
- No i to rozumiem - wyszczerzyła się Malia. - Noel napisał mi właśnie że dzisiaj urządza domówkę i obowiązkowo mamy być.
- No to zbierajmy się! Mamy 2 godziny na przygotowanie i dojazd tam a nie wiem czy zdążę - powiedziałam wstając.
- Spooookojnie damy radę. Bądźcie u mnie o 16.30, ode mnie jest bliżej i pojedziemy 
- No to idziemy.

Pożegnałam się z przyjaciółmi przed moim domem. Cholernie się bałam, nie wiedziałam jak moja matka zareaguje i chyba nie chcę wiedzieć. Delikatnie nacisnęłam klamkę i po cichu weszłam do domu. Zdjęłam buty i szybko poszłam na górę do siebie, po drodze widziałam moją matkę w salonie, na szczęście rozmawiała z kimś przez telefon i nawet mnie nie usłyszała. 

Zamknęłam za sobą drzwi i od razu skierowałam się do łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Ciepła woda spływała po moim ciele a ja stałam i myślałam dlaczego Jay mi to zrobił przecież byliśmy szczęśliwi i nic nie wskazywało na to że się rozstaniemy. No ale nic, było minęło teraz zamiast zadręczać się myślami o nim powinnam się przygotować na imprezę. Umyłam ciało moim ulubionym żelem kokosowym i włosy szamponem o tym samym zapachu. Wzięłam biały puchowy ręcznik, owinęłam się nim i wyszłam z kabiny. Poszłam jeszcze do mojego pokoju bo świeżą, czarną, koronkową bieliznę i wróciłam się do łazienki. Dokładnie wytarłam ciało i ubrałam się. Wysuszyłam włosy i zostawiłam rozpuszczone. Na twarz nałożyłam podkład i puder, pomalowałam rzęsy i wymalowałam usta czerwoną szminką. Wyszłam z łazienki i otworzyłam szafę w celu wybrania jakiegoś odpowiedniego stroju na dzisiejszy wieczór. Zdecydowałam się na czarną sukienkę. Był to mój ulubiony strój. Przygotowanie nie zajęło mi jakoś dużo czasu bo tylko godzinę co i tak na mnie to jest bardzo szybko! Wzięłam jeszcze małą torebkę i spakowałam do niej telefon,portfel i chusteczki. Ostatni raz przejrzałam się w lustrze i wyszłam z pokoju. Byłam już przy drzwiach wyjściowych kiedy usłyszałam głos mamy.
- Gdzie się wybierasz? - spytała a ja w myślach przeklnełam i powoli odwróciłam się w jej stronę. 
- Na imprezę do Noela, kolegi ze szkoły - powiedziałam pewnie - i muszę już wyjść bo się spóźnię, przyjdę nad ranem, nie martw się poradzę sobie, zresztą jak zawsze. Gdyby coś się działo dzwoń. Pa - powiedziałam szybko i nie czekając na odpowiedź wyszłam z domu.
Droga do domu Malii trwała niecałe 10 minut. Zapukałam do drzwi a po chwili ujrzałam jej tatę.
- O dzień dobry Jessica, wejdź do środka. Malia czeka na ciebie w swoim pokoju.
- Dzień Dobry Panie Tate - powiedziałam i weszłam do środka, kierując się do pokoju dziewczyny. Akurat kiedy wchodziłam przyjaciółka kończyła swój makijaż. Miała na sobie czerwony top stanik i w tym samym kolorze spódnice przed koano i wyglądała świetnie!
- Woooow - powiedziałam kiedy ją zobaczyłam - laska wyglądasz zajebiście! Gwarantuje Ci to że jak tylko wejdziemy na imprezę nie odpędzisz się od chłopaków - zaśmiałam się i usiadłam na łóżku.
- Haha, dziękuje. Właśnie o taki efekt mi chodziło! Ty też świetnie wyglądasz! Chodźmy już.
- A Matt gdzie? - spytałam kiedy już wychodziłyśmy.
- Tutaj - powiedziała i wskazała ręką na drogę. Poszłyśmy w jego stronę. Matt miał na sobie zwykłe jeansy i koszule w kratę. Chłopak popatrzył na nas i szczęka mu opadła. Dosłownie. Stał tam i patrzył się na nas z szerokimi oczami i otwartą buzią. Wybuchnęłyśmy śmiechem i podeszłyśmy do niego.
- Zamknij usta bo Ci mucha wleci - zaśmiałam się.
- Przepraszam, po prostu woow, świetnie wyglądacie. - uśmiechnął się szeroko.
- Dziękujemy! - powiedziałyśmy równocześnie - Ty też świetnie wyglądasz - powiedziałam a Malia mi przytaknęła.
- Matt, zadzwoniłeś po taksówkę? - spytałam, kiedy zobaczyłam nadjeżdżający pojazd.
- Tak. Jestem tego pewien że nie chcę wam się iść na nogach 
- Jesteś kochany - wtrąciła się przyjaciółka i szeroko się uśmiechnęła.
- Wiem 
Wpakowaliśmy się wszyscy do samochodu, podałam adres Noela i ruszyliśmy w tamtą stronę. Na miejscu byliśmy 15 minut później. Zapłaciliśmy i wyszliśmy kierując się w stronę domu z którego dochodziła głośna muzyka. Dziś mam zamiar dobrze się bawić i nic mi tego nie zepsuje. Matt szedł przed nami, otworzył nam drzwi i przepuścił nas pierwsze na co podziękowałyśmy. Impreza trwała w najlepsze i już nawet zobaczyłam że parę osób nieźle się nawaliło. Podszedł do nas Noel i wszystkich wyściskał.
- Heej kochani, jak się cieszę że w końcu jesteście. - powiedział i podał nam drinki. - Bawcie się dobrze, ja teraz uciekam ale zobaczymy się jeszcze później. - uśmiechnął się promiennie i poszedł. Weszliśmy w głąb mieszkania. Ja poszłam w stronę salonu a Matt z Malią zostali, bo spotkali Kyle'a. 
Usiadłam na kanapie obok Emily, była to moja koleżanka z klasy. Znamy się 10 lat, no i jest lesbijką, ale to nie moja sprawa. Nikomu do łóżka nie zaglądam.
- Heej piękna - powiedziała dziewczyna i mocno mnie przytuliła.
- Cześć Em, jak tam?
- Super - uśmiechnęła się blado.
- Co się dzieje? I nie mów że nic bo widzę, znamy się 10 lat i wiem kiedy jesteś smutna
- Ugh - przeczesała nerwowo włosy - chodźmy na huśtawkę. - Złapała mnie za rękę i wyszliśmy przez balkon na dwór, po drodze spotykając pijanych kumpli. Usiadłam na huśtawce, Emily chwilę później zrobiła to samo. Między nami panowała cisza przez dobre 15 minut, sądząc po minie dziewczyny, zastanawiała się jak to powiedzieć.
- Miranda ze mną zerwała - wypaliła nagle a mnie zamurowało. Cholera. Były razem przez dobre 2 lata i nie zapowiadało się żeby kiedykolwiek zerwali a tu proszę.
- Co?
- Pamiętasz jak Miranda wyjechała jakieś 5 miesięcy temu do Ameryki? - kiwnęłam głową - Już wtedy było między nami nie ciekawie ale dałyśmy radę, codziennie gadałyśmy, odwiedzałyśmy się nawzajem. Było świetnie, wiesz? Pierwszy raz tak bardzo się zakochałam. A ona wczoraj przyjechała do mnie i tak po prostu zerwała. A wiesz dlaczego? Bo nie wytrzymuje, nie chcę tak żyć. Powiedziała że związki na odległość nie są dla niej. - skończyła mówić i schowała głowę w rękach. Kucnęłam obok niej i mocno przytuliłam. Odsunęłam się od niej i położyłam jedną rękę na jej kolanie.
- Przykro mi, Em. Jesteś świetną dziewczyną i jestem pewna że zakochasz się jeszcze nie raz i równie mocno albo jeszcze mocniej, musisz tylko w to uwierzyć. - Emily podniosła głowę i popatrzyła mi prosto w oczy. Już miałam wstać kiedy niespodziewanie dziewczyna położyła mi swoją dłoń na moim policzku, zaczęła się powoli przybliżać a ja nawet się nie odsunęłam. Boże co się ze mną dzieje. Em delikatnie musnęła moje usta swoimi. Zrobiło mi się nagle gorąco i czułam jak moje policzki robią się czerwone. Uśmiechnęłam się delikatnie. 
- Chodźmy tańczyć - zaśmiałam się i wstałam. Em popatrzyła na mnie, uśmiechnęła się szeroko i chwyciła mnie za rękę prowadząc w stronę domu.
- Słodko się rumienisz - powiedziała jeszcze zanim weszłyśmy do środka.

Przetańczyłyśmy z Emily z 10 kawałków, mam już dość ale ciesze się że poprawiłam jej humor. Kiedy puścili wolną piosenkę zeszłyśmy z 'parkietu' i udałyśmy się do kuchni po drinki. Nalałam do kubeczków wódki i trochę soku, podałam jeden dziewczynie i usiadłam na krześle. 

- Dziękuje że mnie wysłuchałaś - powiedziała i położyła swoją rękę na moją. Uśmiechnęłam się lekko.
- Nie masz za co dzię.. - nie dokończyłam bo do kuchni wlecieli rozbawieni Matt z Malią. Uśmiechnęłam się na ten widok.
- Hej wam - powiedziała Em. Dopiero teraz nas zauważyli.
- Hej - odpowiedzieli równocześnie, przyjaciółka ze zdziwieniem skierowała wzrok na nasze dłonie, dopiero teraz zorientowałam się że cały czas trzymamy się za ręce. Wzięłam szybko rękę i popatrzyłam na Emily. 
- Too ja już pójdę - powiedziała dziewczyna patrząc na mnie, zeszła z krzesła i skierowała się w stronę salonu.
- Co to miało być? - spytała przyjaciółka i razem z Mattem usiedli obok mnie.
- O co wam chodzi? - podniosłam wzrok i wzięłam kubek, wypijając zawartość do samego końca. 
- O ciebie i Emily - Matt popatrzył na mnie z troską
- Noo i co z nami?
- Doszło do czegoś między wami? - popatrzyłam zdziwiona na Malię. Boże, powinna przestać, pocałowałyśmy się, fakt, ale kurde niech przestaną z tym gadaniem, czasu nie zmienię. 
- Nie - powiedziałam wkurzona - Do niczego nie doszło. Po prostu siedziałyśmy na huśtawce i rozmawiałam z Emily bo Miranda z nią zerwała. Potem poszłyśmy tańczyć i tyle, wielkie mi halo - zeszłam z krzesła i odwróciłam się w ich stronę - a teraz idę tańczyć, jak chcecie możecie tu siedzieć i zastanawiać się czy mówię prawdę albo iść ze mną i po prostu dobrze się bawić - popatrzyli po sobie i wstali z krzeseł. 
- Przepraszamy - uśmiechnęłam się szeroko wzięłam ich za ręce prowadząc do salonu. Weszliśmy na środek 'parkietu' i zaczęliśmy się wydurniać. Od czasu do czasu zerkałam w stronę gdzie siedziała Em i zauważyłam że cały czas mi się przygląda. Uśmiechnęłam się tańcząc z przyjaciółmi, czasem wkurzają mnie, że tak strasznie się o mnie martwią ale nie winiłam ich za to, ja też się o nich martwię i czasami nie akceptuje tego co robią i mówię o tym głośno więc nie dziwię się że oni robią to samo. 
Po jakiś 20 minutach powiedziałam Mattowi że idę się przewietrzyć, było mi duszno i strasznie bolały mnie nogi. Poszłam w stronę gdzie wcześniej siedziałam z Emily i usiadłam na huśtawce, jak się pewnie domyślacie cały czas o niej myślałam. Nie wiem czy dobrze zrobiłam odwzajemniając pocałunek ale z drugiej strony podobało mi się to. Czy żałuję? Nie. Czy chciałabym to powtórzyć? Nie mam pojęcia. Z tego wszystkiego rozbolała mnie głowa. Wstałam z huśtawki i ruszyłam w poszukiwaniu moich przyjaciół. 
Kiedy w końcu ich znalazłam Matt był zalany w trupa a Malia próbowała go udźwignąć. Podeszłam do niej i pomogłam jej wynieść go z domu. 
- Trzymaj go ja zaraz przyjdę. - odeszłam od nich i zadzwoniłam po taksówkę, podałam adres i wróciłam do przyjaciółki. - Taksówka zaraz będzie, ale nie możemy go odwieść do jego domu. Pojedziemy do mnie, zostaniecie na noc, matka pewnie już śpi więc nie będzie problemu. - uśmiechnęłam się lekko.
- Okej, dzięki wielkie. - W tym czasie podjechała taksówka, wsadziłyśmy Matta do środka, Malia weszła z jednej strony a ja z drugiej. Podałam mój adres i pojechaliśmy, jechaliśmy jakieś 10 minut a chłopak już sobie przysnął na moim ramieniu. Zapłaciłam taksówkarzowi i wyszłam z samochodu próbując wyciągnąć przyjaciela, kiedy już mi się to udało przyjaciółka pomogła mi zaprowadzić go do domu. Otworzyłam drzwi, ściągnęłam buty i jak najciszej, chociaż z Mattem było trudno, weszłyśmy po schodach na górę, weszliśmy do mojego pokoju i położyłyśmy chłopaka na łóżku. Ściągnęłam mu jeszcze buty i przykryłam kocem. Spojrzałam na zegarek w telefonie, była 3 nad ranem. Wzięłam z szafy spodenki i koszulkę na ramiączkach dla siebie i Malii, weszłam do łazienki, przebrałam się i zmyłam makijaż. Kiedy wyszłam przyjaciółka była już przebrana i zaraz po mnie weszła do środka, zapewne zmyć makijaż. Rzuciłam sukienkę na fotel i uśmiechnęłam się. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni, wyciągnęłam z szafki na górze szklankę i nalałam sobie zimnej wody. Usiadłam przy stole i pomału piłam napój. Malia zeszła 5 minut później i zrobiła to samo.
- Dzięki że wzięłaś mnie na tą imprezę - odezwałam się - świetnie się bawiłam.
- Ja też się świetnie bawiłam, ale strasznie boli mnie głowa. Chyba za dużo wypiłam - zaśmiałam się - no i co się śmiejesz? Ja tu cierpię 
- Było tyle pić 
- Cwaniara z ciebie bo nic nie piłaś 
- Jak to nie? Wypiłam 5 bardzo mocnych drinków. Po prostu masz za słabą głowę. 
- Bardzo śmieszne. A teraz wybacz idę spać. - zaśmiała się, wstała i poszła do mojego pokoju. 
Dopiłam wodę i zrobiłam to samo. Weszłam na łóżko biorąc jeszcze telefon, dobrze że miałam ogromne łóżko, spokojnie zmieściliśmy się w trójkę i jeszcze zostało nam trochę miejsca. Położyłam się na brzuchu i sprawdziłam jeszcze portale społecznościowe, miałam kilka wiadomości od mojego byłego, ale nie miałam zamiaru ich odczytywać. Odłożyłam telefon na półkę i poszłam spać.

niedziela, 10 sierpnia 2014

Rozdział 1

Obudziły mnie promienie słoneczne, ugh za jakie grzechy? W dodatku mam strasznego kaca. Nieźle wczoraj zabalowałam, nawet nie wiem jak trafiłam do domu ale to taki mały szczegół. Jak tak dalej pójdzie to mama faktycznie wyśle mnie do szkoły z internatem o zaostrzonym rygorze. Już raz chciała to zrobić i w dodatku wysłać mnie na odwyk czego nie rozumiem, mam 17 lat i jak każdy w moim wieku lubię się bawić i pić na imprezach. Co w tym dziwnego? Ostatnim razem jej się postawiłam, nawet nie wiem jak mi się to udało ale ciesze się że postawiłam na swoim. Zerknęłam jeszcze na zegarek w telefonie. Była dopiero 9 a mi nie chciało się spać. Podniosłam się i momentalnie złapałam za głowę, boże zabije Matta i Malię, to oni namówili mnie na tą imprezę, chociaż domyślam się że zrobili to żebym rozerwała się po zerwaniu z Jay'em. Bardzo go kochałam i byłam pewna że będziemy razem już do śmierci, wszyscy powtarzali jaka to z nas idealna para i było tak dopóki nie przyłapałam go na zdradzie z moją byłą najlepszą przyjaciółką - Caroline. Wiedziałam że lubi podrywać chłopaków, ale nie spodziewałam się że zrobi to mi, swojej najlepszej przyjaciółce. 

Tego dnia Jay miał urodziny i to chyba normalne, że ja, jako jego dziewczyna chciałam mu zrobić niespodziankę. Kupiłam mu prezent i z samego rana poszłam do niego. Nigdy nie dzwoniliśmy do swoich domów, tak już mieliśmy. Drzwi były otwarte, co wydawało mi się trochę dziwne, ale pomyślałam że jego mama zapomniała je zamknąć jak wychodziła do pracy. Kiedy weszłam do jego pokoju myślałam że zemdleje, widok był odrażający, ten dupek pieprzył się z Caroline, byłam wściekła i w tamtej chwili chciałam ich udusić własnymi rękoma. Nic nie mówiąc trzasnęłam drzwiami i wybiegłam z jego domu. Oczywiście jak to każdy facet, Jay wyleciał za mną i zaczął mnie przepraszać i tłumaczyć się. Uderzyłam go tylko w twarz, powiedziałam że jest największym śmieciem i życzyłam mu udanego życia z jego prywatną dziwką. Trochę mnie poniosło ale ja naprawdę kochałam tego chłopaka i załamałam się kiedy ich razem zobaczyłam. Już nigdy w życiu nie zaufam żadnemu facetowi, a jeśli to zrobię to proszę - zabijcie mnie. 

Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy, wybrałam jakieś ubrania na dzisiejszy dzień i poszłam z nimi do łazienki. Wykonałam poranną toaletę, rozczesałam moje długie blond włosy,które uwielbiam i zostawiłam je rozpuszczone, wychodząc podeszłam jeszcze do dużego lustra, wyglądałam dobrze, po wczorajszej imprezie ani śladu a o to właśnie mi chodziło. Ubrałam trampki, telefon włożyłam do kieszonki spodenek i wyszłam z pokoju kierując się w stronę kuchni. W środku była już moja mama i przygotowywała śniadanie.
- Hej - mruknęłam i usiadłam przy stole czekając aż poda kanapki. 
- Hej, Jess. Jak się spało? - spytała i odwróciła się w moją stronę lekko się uśmiechając. A to nowość! Mama jest dla mnie miła, muszę to zapisać w kalendarzu. 
- Bardzo dobrze - odpowiedziałam i sztucznie się uśmiechnęłam.
- Wiesz, tak sobie pomyślałam, że może zaprosilibyśmy Jay'a na kolacje. Dawno go tu nie było. - powiedziała, a ja na samo jego imię już miałam odruch wymiotny. - Coś nie tak? - spytała, zapewne widząc moją minę.
- Nie, wszystko ok, po prostu nie jesteśmy już razem - powiedziałam i wbiłam swój wzrok w talerz. 
- Co? Dlaczego? Przecież to taki grzeczny i miły chłopiec. - obruszyła się a ja mimowolnie przewróciłam oczami.
- Taa, miły i grzeczny.. Szkoda tylko że zdradził mnie z Caroline. - odpowiedziałam czując w sobie narastającą złość.
 - Oj przesadzasz! Na pewno tak nie było, jak zawsze wyolbrzymiasz. A teraz jedz, spotkacie się i wszystko sobie wyjaśnicie.
- Ja wyolbrzymiam?! Przepraszam bardzo ale widziałam jak ten dupek pieprzył się z Caroline. - krzyknęłam.
- Uważaj na słowa młoda damo! A teraz pójdziesz do Jay'a i go przeprosisz - powiedziała, a ja już zwyczajnie w świecie nie wytrzymałam. Wstałam gwałtownie zwalając krzesło.
- Chyba kurwa śnisz! Nigdy do niego nie wrócę! Nie po tym co mi zrobił! - wydarłam się i ruszyłam w stronę drzwi. Nie zważając na krzyki wściekłej matki poszłam w stronę mojego miejsca w którym mogłam wszystko na spokojnie przemyśleć. 
Jednego nie rozumiem, dlaczego moja matka tak bardzo chcę żebym wróciła do tego dupka. Wiem że go polubiła, byliśmy razem przez 2 lata i praktycznie cały dzień u nas przesiadywał, ale to niczego nie wyjaśnia...
Nim się obejrzałam byłam już na miejscu. Usiadłam pod drzewem.
Telefon nie przestawał dzwonić a mi już powoli kończyła się cierpliwość.
- Czego? - warknęłam odbierając. Nawet nie popatrzyłam kto dzwoni ale i tak już za późno.
- Jess? Co się stało? Gdzie ty jesteś? Dzwoniła do nas twoja mama. Martwimy się o ciebie.
- Jest zajebiście! Moja kochana matka nie przyjęła do wiadomości tego że zerwałam z Jay'em bo to ON mnie zdradził z Caroline i teraz każe mi iść do niego i go przeprosić! - krzyknęłam i uderzyłam pięścią w drzewo. To nie był dobry pomysł bo chwilę później już nie czułam ręki.
- O Mój Boże, Jess, tak mi przykro. Zaraz u Ciebie będziemy. 
- Uciekłam z domu zaraz po kłótni. Proszę nie szukajcie mnie. Nic mi nie jest i dam sobie radę. Chcę pobyć sama i przemyśleć to wszystko - powiedziałam i nerwowo przeczesałam włosy.
- Ok Jess, pamiętaj, zawsze możesz do mnie zadzwonić i natychmiast u Ciebie będę. - powiedziała a ja lekko się uśmiechnęłam. - I Jess, nie rób nic głupiego. Proszę Cię. Naprawdę się o Ciebie martwię.
- Dobrze, będę pamiętać i nie bój się nic sobie nie zrobię. Pa - powiedziałam i nie czekając na odpowiedź szybko się rozłączyłam. Wsadziłam telefon do kieszonki i położyłam się na trawie. Byłam tak zmęczona że nawet nie wiem kiedy zasnęłam.