piątek, 15 sierpnia 2014

Rozdział 2

Obudziło mnie lekkie szturchanie w ramię, gwałtownie otworzyłam oczy i odetchnęłam z ulgą kiedy zobaczyłam moich przyjaciół.
- Co wy tu robicie? - spytałam podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Przyszliśmy zobaczyć jak się czujesz - odezwał się Matt i przytulił mnie razem z Malią, co od razu odwzajemniłam - Jay to dupek, nie przejmuj się nim. Nigdy za nim nie przepadałem - powiedział mi do ucha a ja się zaśmiałam. 
- No! I tak lepiej - powiedziała Malia. Kocham ich, zawsze kiedy jestem smutna potrafią mnie rozśmieszyć swoimi głupimi tekstami. 
- Tak w ogóle to która godzina? - spytałam nagle. Matt wyciągnął telefon w celu sprawdzenia godziny.
- 14.20, a co?
- Nieźle sobie pospałam - zaśmiałam się na co mi zawtórowali 
- Dobra, wiecie co, nie mam zamiaru tak tu siedzieć i smucić 
się - tu Malia spojrzała na mnie - dlatego IDZIEMY NA IMPREZĘ!! - dokończyła krzycząc. Uwielbiałam ją za to, ta dziewczyna nie potrafiła usiedzieć 5 minut spokojnie, ale to dobrze przynajmniej nie miałam czasu nawet pomyśleć o nim (tak, chodzi o Jay tego cholernego dupka).
- Z chęcią! - powiedzieliśmy równo z Mattem na co wybuchnęliśmy śmiechem.
- No i to rozumiem - wyszczerzyła się Malia. - Noel napisał mi właśnie że dzisiaj urządza domówkę i obowiązkowo mamy być.
- No to zbierajmy się! Mamy 2 godziny na przygotowanie i dojazd tam a nie wiem czy zdążę - powiedziałam wstając.
- Spooookojnie damy radę. Bądźcie u mnie o 16.30, ode mnie jest bliżej i pojedziemy 
- No to idziemy.

Pożegnałam się z przyjaciółmi przed moim domem. Cholernie się bałam, nie wiedziałam jak moja matka zareaguje i chyba nie chcę wiedzieć. Delikatnie nacisnęłam klamkę i po cichu weszłam do domu. Zdjęłam buty i szybko poszłam na górę do siebie, po drodze widziałam moją matkę w salonie, na szczęście rozmawiała z kimś przez telefon i nawet mnie nie usłyszała. 

Zamknęłam za sobą drzwi i od razu skierowałam się do łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Ciepła woda spływała po moim ciele a ja stałam i myślałam dlaczego Jay mi to zrobił przecież byliśmy szczęśliwi i nic nie wskazywało na to że się rozstaniemy. No ale nic, było minęło teraz zamiast zadręczać się myślami o nim powinnam się przygotować na imprezę. Umyłam ciało moim ulubionym żelem kokosowym i włosy szamponem o tym samym zapachu. Wzięłam biały puchowy ręcznik, owinęłam się nim i wyszłam z kabiny. Poszłam jeszcze do mojego pokoju bo świeżą, czarną, koronkową bieliznę i wróciłam się do łazienki. Dokładnie wytarłam ciało i ubrałam się. Wysuszyłam włosy i zostawiłam rozpuszczone. Na twarz nałożyłam podkład i puder, pomalowałam rzęsy i wymalowałam usta czerwoną szminką. Wyszłam z łazienki i otworzyłam szafę w celu wybrania jakiegoś odpowiedniego stroju na dzisiejszy wieczór. Zdecydowałam się na czarną sukienkę. Był to mój ulubiony strój. Przygotowanie nie zajęło mi jakoś dużo czasu bo tylko godzinę co i tak na mnie to jest bardzo szybko! Wzięłam jeszcze małą torebkę i spakowałam do niej telefon,portfel i chusteczki. Ostatni raz przejrzałam się w lustrze i wyszłam z pokoju. Byłam już przy drzwiach wyjściowych kiedy usłyszałam głos mamy.
- Gdzie się wybierasz? - spytała a ja w myślach przeklnełam i powoli odwróciłam się w jej stronę. 
- Na imprezę do Noela, kolegi ze szkoły - powiedziałam pewnie - i muszę już wyjść bo się spóźnię, przyjdę nad ranem, nie martw się poradzę sobie, zresztą jak zawsze. Gdyby coś się działo dzwoń. Pa - powiedziałam szybko i nie czekając na odpowiedź wyszłam z domu.
Droga do domu Malii trwała niecałe 10 minut. Zapukałam do drzwi a po chwili ujrzałam jej tatę.
- O dzień dobry Jessica, wejdź do środka. Malia czeka na ciebie w swoim pokoju.
- Dzień Dobry Panie Tate - powiedziałam i weszłam do środka, kierując się do pokoju dziewczyny. Akurat kiedy wchodziłam przyjaciółka kończyła swój makijaż. Miała na sobie czerwony top stanik i w tym samym kolorze spódnice przed koano i wyglądała świetnie!
- Woooow - powiedziałam kiedy ją zobaczyłam - laska wyglądasz zajebiście! Gwarantuje Ci to że jak tylko wejdziemy na imprezę nie odpędzisz się od chłopaków - zaśmiałam się i usiadłam na łóżku.
- Haha, dziękuje. Właśnie o taki efekt mi chodziło! Ty też świetnie wyglądasz! Chodźmy już.
- A Matt gdzie? - spytałam kiedy już wychodziłyśmy.
- Tutaj - powiedziała i wskazała ręką na drogę. Poszłyśmy w jego stronę. Matt miał na sobie zwykłe jeansy i koszule w kratę. Chłopak popatrzył na nas i szczęka mu opadła. Dosłownie. Stał tam i patrzył się na nas z szerokimi oczami i otwartą buzią. Wybuchnęłyśmy śmiechem i podeszłyśmy do niego.
- Zamknij usta bo Ci mucha wleci - zaśmiałam się.
- Przepraszam, po prostu woow, świetnie wyglądacie. - uśmiechnął się szeroko.
- Dziękujemy! - powiedziałyśmy równocześnie - Ty też świetnie wyglądasz - powiedziałam a Malia mi przytaknęła.
- Matt, zadzwoniłeś po taksówkę? - spytałam, kiedy zobaczyłam nadjeżdżający pojazd.
- Tak. Jestem tego pewien że nie chcę wam się iść na nogach 
- Jesteś kochany - wtrąciła się przyjaciółka i szeroko się uśmiechnęła.
- Wiem 
Wpakowaliśmy się wszyscy do samochodu, podałam adres Noela i ruszyliśmy w tamtą stronę. Na miejscu byliśmy 15 minut później. Zapłaciliśmy i wyszliśmy kierując się w stronę domu z którego dochodziła głośna muzyka. Dziś mam zamiar dobrze się bawić i nic mi tego nie zepsuje. Matt szedł przed nami, otworzył nam drzwi i przepuścił nas pierwsze na co podziękowałyśmy. Impreza trwała w najlepsze i już nawet zobaczyłam że parę osób nieźle się nawaliło. Podszedł do nas Noel i wszystkich wyściskał.
- Heej kochani, jak się cieszę że w końcu jesteście. - powiedział i podał nam drinki. - Bawcie się dobrze, ja teraz uciekam ale zobaczymy się jeszcze później. - uśmiechnął się promiennie i poszedł. Weszliśmy w głąb mieszkania. Ja poszłam w stronę salonu a Matt z Malią zostali, bo spotkali Kyle'a. 
Usiadłam na kanapie obok Emily, była to moja koleżanka z klasy. Znamy się 10 lat, no i jest lesbijką, ale to nie moja sprawa. Nikomu do łóżka nie zaglądam.
- Heej piękna - powiedziała dziewczyna i mocno mnie przytuliła.
- Cześć Em, jak tam?
- Super - uśmiechnęła się blado.
- Co się dzieje? I nie mów że nic bo widzę, znamy się 10 lat i wiem kiedy jesteś smutna
- Ugh - przeczesała nerwowo włosy - chodźmy na huśtawkę. - Złapała mnie za rękę i wyszliśmy przez balkon na dwór, po drodze spotykając pijanych kumpli. Usiadłam na huśtawce, Emily chwilę później zrobiła to samo. Między nami panowała cisza przez dobre 15 minut, sądząc po minie dziewczyny, zastanawiała się jak to powiedzieć.
- Miranda ze mną zerwała - wypaliła nagle a mnie zamurowało. Cholera. Były razem przez dobre 2 lata i nie zapowiadało się żeby kiedykolwiek zerwali a tu proszę.
- Co?
- Pamiętasz jak Miranda wyjechała jakieś 5 miesięcy temu do Ameryki? - kiwnęłam głową - Już wtedy było między nami nie ciekawie ale dałyśmy radę, codziennie gadałyśmy, odwiedzałyśmy się nawzajem. Było świetnie, wiesz? Pierwszy raz tak bardzo się zakochałam. A ona wczoraj przyjechała do mnie i tak po prostu zerwała. A wiesz dlaczego? Bo nie wytrzymuje, nie chcę tak żyć. Powiedziała że związki na odległość nie są dla niej. - skończyła mówić i schowała głowę w rękach. Kucnęłam obok niej i mocno przytuliłam. Odsunęłam się od niej i położyłam jedną rękę na jej kolanie.
- Przykro mi, Em. Jesteś świetną dziewczyną i jestem pewna że zakochasz się jeszcze nie raz i równie mocno albo jeszcze mocniej, musisz tylko w to uwierzyć. - Emily podniosła głowę i popatrzyła mi prosto w oczy. Już miałam wstać kiedy niespodziewanie dziewczyna położyła mi swoją dłoń na moim policzku, zaczęła się powoli przybliżać a ja nawet się nie odsunęłam. Boże co się ze mną dzieje. Em delikatnie musnęła moje usta swoimi. Zrobiło mi się nagle gorąco i czułam jak moje policzki robią się czerwone. Uśmiechnęłam się delikatnie. 
- Chodźmy tańczyć - zaśmiałam się i wstałam. Em popatrzyła na mnie, uśmiechnęła się szeroko i chwyciła mnie za rękę prowadząc w stronę domu.
- Słodko się rumienisz - powiedziała jeszcze zanim weszłyśmy do środka.

Przetańczyłyśmy z Emily z 10 kawałków, mam już dość ale ciesze się że poprawiłam jej humor. Kiedy puścili wolną piosenkę zeszłyśmy z 'parkietu' i udałyśmy się do kuchni po drinki. Nalałam do kubeczków wódki i trochę soku, podałam jeden dziewczynie i usiadłam na krześle. 

- Dziękuje że mnie wysłuchałaś - powiedziała i położyła swoją rękę na moją. Uśmiechnęłam się lekko.
- Nie masz za co dzię.. - nie dokończyłam bo do kuchni wlecieli rozbawieni Matt z Malią. Uśmiechnęłam się na ten widok.
- Hej wam - powiedziała Em. Dopiero teraz nas zauważyli.
- Hej - odpowiedzieli równocześnie, przyjaciółka ze zdziwieniem skierowała wzrok na nasze dłonie, dopiero teraz zorientowałam się że cały czas trzymamy się za ręce. Wzięłam szybko rękę i popatrzyłam na Emily. 
- Too ja już pójdę - powiedziała dziewczyna patrząc na mnie, zeszła z krzesła i skierowała się w stronę salonu.
- Co to miało być? - spytała przyjaciółka i razem z Mattem usiedli obok mnie.
- O co wam chodzi? - podniosłam wzrok i wzięłam kubek, wypijając zawartość do samego końca. 
- O ciebie i Emily - Matt popatrzył na mnie z troską
- Noo i co z nami?
- Doszło do czegoś między wami? - popatrzyłam zdziwiona na Malię. Boże, powinna przestać, pocałowałyśmy się, fakt, ale kurde niech przestaną z tym gadaniem, czasu nie zmienię. 
- Nie - powiedziałam wkurzona - Do niczego nie doszło. Po prostu siedziałyśmy na huśtawce i rozmawiałam z Emily bo Miranda z nią zerwała. Potem poszłyśmy tańczyć i tyle, wielkie mi halo - zeszłam z krzesła i odwróciłam się w ich stronę - a teraz idę tańczyć, jak chcecie możecie tu siedzieć i zastanawiać się czy mówię prawdę albo iść ze mną i po prostu dobrze się bawić - popatrzyli po sobie i wstali z krzeseł. 
- Przepraszamy - uśmiechnęłam się szeroko wzięłam ich za ręce prowadząc do salonu. Weszliśmy na środek 'parkietu' i zaczęliśmy się wydurniać. Od czasu do czasu zerkałam w stronę gdzie siedziała Em i zauważyłam że cały czas mi się przygląda. Uśmiechnęłam się tańcząc z przyjaciółmi, czasem wkurzają mnie, że tak strasznie się o mnie martwią ale nie winiłam ich za to, ja też się o nich martwię i czasami nie akceptuje tego co robią i mówię o tym głośno więc nie dziwię się że oni robią to samo. 
Po jakiś 20 minutach powiedziałam Mattowi że idę się przewietrzyć, było mi duszno i strasznie bolały mnie nogi. Poszłam w stronę gdzie wcześniej siedziałam z Emily i usiadłam na huśtawce, jak się pewnie domyślacie cały czas o niej myślałam. Nie wiem czy dobrze zrobiłam odwzajemniając pocałunek ale z drugiej strony podobało mi się to. Czy żałuję? Nie. Czy chciałabym to powtórzyć? Nie mam pojęcia. Z tego wszystkiego rozbolała mnie głowa. Wstałam z huśtawki i ruszyłam w poszukiwaniu moich przyjaciół. 
Kiedy w końcu ich znalazłam Matt był zalany w trupa a Malia próbowała go udźwignąć. Podeszłam do niej i pomogłam jej wynieść go z domu. 
- Trzymaj go ja zaraz przyjdę. - odeszłam od nich i zadzwoniłam po taksówkę, podałam adres i wróciłam do przyjaciółki. - Taksówka zaraz będzie, ale nie możemy go odwieść do jego domu. Pojedziemy do mnie, zostaniecie na noc, matka pewnie już śpi więc nie będzie problemu. - uśmiechnęłam się lekko.
- Okej, dzięki wielkie. - W tym czasie podjechała taksówka, wsadziłyśmy Matta do środka, Malia weszła z jednej strony a ja z drugiej. Podałam mój adres i pojechaliśmy, jechaliśmy jakieś 10 minut a chłopak już sobie przysnął na moim ramieniu. Zapłaciłam taksówkarzowi i wyszłam z samochodu próbując wyciągnąć przyjaciela, kiedy już mi się to udało przyjaciółka pomogła mi zaprowadzić go do domu. Otworzyłam drzwi, ściągnęłam buty i jak najciszej, chociaż z Mattem było trudno, weszłyśmy po schodach na górę, weszliśmy do mojego pokoju i położyłyśmy chłopaka na łóżku. Ściągnęłam mu jeszcze buty i przykryłam kocem. Spojrzałam na zegarek w telefonie, była 3 nad ranem. Wzięłam z szafy spodenki i koszulkę na ramiączkach dla siebie i Malii, weszłam do łazienki, przebrałam się i zmyłam makijaż. Kiedy wyszłam przyjaciółka była już przebrana i zaraz po mnie weszła do środka, zapewne zmyć makijaż. Rzuciłam sukienkę na fotel i uśmiechnęłam się. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni, wyciągnęłam z szafki na górze szklankę i nalałam sobie zimnej wody. Usiadłam przy stole i pomału piłam napój. Malia zeszła 5 minut później i zrobiła to samo.
- Dzięki że wzięłaś mnie na tą imprezę - odezwałam się - świetnie się bawiłam.
- Ja też się świetnie bawiłam, ale strasznie boli mnie głowa. Chyba za dużo wypiłam - zaśmiałam się - no i co się śmiejesz? Ja tu cierpię 
- Było tyle pić 
- Cwaniara z ciebie bo nic nie piłaś 
- Jak to nie? Wypiłam 5 bardzo mocnych drinków. Po prostu masz za słabą głowę. 
- Bardzo śmieszne. A teraz wybacz idę spać. - zaśmiała się, wstała i poszła do mojego pokoju. 
Dopiłam wodę i zrobiłam to samo. Weszłam na łóżko biorąc jeszcze telefon, dobrze że miałam ogromne łóżko, spokojnie zmieściliśmy się w trójkę i jeszcze zostało nam trochę miejsca. Położyłam się na brzuchu i sprawdziłam jeszcze portale społecznościowe, miałam kilka wiadomości od mojego byłego, ale nie miałam zamiaru ich odczytywać. Odłożyłam telefon na półkę i poszłam spać.

1 komentarz:

Unknown pisze...

Kochana opowiadanie jest świetne. Co prawda ja nie jestem wielką znawczyni co do tego, bo sama jestem amatorką, która ma swoje opowiadanie, ale to trafiło w mój gust :))
Pozdrawiam, malinowawiśnia :))
Ps. Jeszcze dzisiaj nowy rozdział zapraszam: http://chichotxlosu.blogspot.com/