wtorek, 2 września 2014

Rozdział 5

- Loooou! - rzuciłam się na kuzyna kiedy tylko zeszli z sali gimnastycznej, tak bardzo za nim tęskniłam, nie widziałam się z nim przez dwa miesiące ze względu na trasę koncertową. Co z tego że rozmawialiśmy na skype 3 razy w tygodniu. Przecież to nie to samo. A wracając do tematu to nie spodziewałam się tutaj Louisa, zwłaszcza kiedy tak bardzo jej nienawidził. A tymczasem Lou i jego zespół podarowali naszej szkole kupe kasy na sale muzyczną i na dalsze kształcenie się uczniów w tym kierunku. Oni są wspaniali. - Tak baaardzo za Wami tęskniłam - przytuliłam każdego mocno i zwróciłam się do kuzyna. - Dlaczego nie powiedzieliście mi że przylatujecie? - 
uśmiechnęłam się szeroko.
- To miała być niespodzianka i chyba nam się udała. - powiedział Nialler. Och tęskniłam za tym wszystko jedzącym farbowanym blondynkiem.
- Oczywiście że tak! - uśmiechnęłam się do niego, po czym odwróciłam się w stronę przyjaciół, którzy za mną stali. - A właśnie, chyba nie mieliście okazji się jeszcze spotkać. Więc tak - wskazałam na chłopaków - to jest Zayn, Harry, Niall i Liam, mojego kuzyna znacie więc wam go nie 
przedstawiam. -  zaśmiałam się - a to moi najlepsi przyjaciele Matt, Malia i Emily. - Wszyscy zaczęli się przytulać jakby byli starymi znajomymi na co się zaśmiałam razem z Lou. 
- Na długo przyjechaliście? - spytałam kiedy skończyli się witać
- Yeah, mamy przerwę do września.- odpowiedział mi mulat.
- To super! Bardzo się cieszę, w końcu będę mogła spędzić z wami trochę więcej czasu. 
- Potem zaczynamy pracę nad kolejnym albumem więc wiesz - uśmiechnął się Harry ukazując słodkie dołeczki.
- Wiem, wiem - przewróciłam oczami i uśmiechnęłam się szeroko.
- A właśnie - przerwał nam Louis - w ten piątek robimy ognisko, jesteście zaproszeni. - wskazał na mnie i przyjaciół.
- Jasne, przyjdziemy na pewno. 
-  Dobra Jess, my już idziemy bo musimy uzgodnić parę spraw z dyrektorem, a ty zdaje się masz teraz lekcje.
- Tak, tak. Nie musisz być taki opiekuńczy - przewróciłam oczami. 
- Och, daj spokój Jess i leć na lekcje. - wyszczerzył się. 
- Dobra, to pa chłopaki. - przytuliłam ich - co do tego ogniska to się jeszcze zdzwonimy co i jak - pomachałam chłopakom i poszłam za przyjaciółmi. Wyszliśmy na korytarz i na nasze nieszczęście nikogo nie było. Cholera Faith się wkurzy.
Pobiegliśmy szybko na drugie piętro i otworzyliśmy drzwi do sali 261 nawet nie pukając. Wszyscy siedzieli w ławkach a nasz kochany nauczyciel rozdawał kartki.
- O widzę że moi ulubieni uczniowie w końcu raczyli się zjawić - uśmiechnął się złośliwie, ugh nienawidzę go!
- Przepraszamy Panie Faith, po prostu nie wiedziałam, że przyjechał mój kuzyn i chcieliśmy się przywitać i tak jakoś wyszło że się zagadaliśmy. - próbowałam się tłumaczyć ale nauczyciel mi przerwał.
- Dobra, nieważne. Siadajcie do ławek, piszemy klasówkę. - powiedział a wszyscy popatrzyli po sobie zdziwieni. Malia wzruszyła ramionami i usiadła do ławki. Zrobiliśmy to samo. Chwilę później Faith dał nam kartki.

2 komentarze:

Miriam pisze...

super rozdzial :) tylko czemu taki króciutki??? no nic mam nadzieje, ze nastepny bedzie dluzszy
czekam na nn, pozdrawiam i zycze weny :)

Unknown pisze...

Dzięki :) Zaufaj mi rozdział był baaaardzo długi, aż za :D Dlatego rozdzieliłam je na 3 osobne :) Wena dopisuje dlatego możliwe że rozdziały będą częśćiej :D